Prace z SZUFLADY 2010


Prace laureatów

Prace laureatów zostały wybrane przez jury w składzie: Bartosz Suwiński, Sławomir Kuźnicki oraz Piotr Sobolczyk.

Zapomniane fotografie

skoro nie jesteś kobietą, z którą kiedyś spałem, musisz
być kimś innym. Może nawet od zawsze nosisz
w sobie grudkę skóry. wieczorami słuchasz
jak rosną jej włosy. Ludzie szepczą, że urodzi się

nogami do przodu, jakby chciała z ciebie uciec,
wybrać cudze ciało, pościel, nawet inne lalki.
(na wszelki wypadek) zaklinasz numerki, jak szaman -

szatniarz - (ten co ukradł guzik z płaszcza Audrey
Hepburn - pamiętasz - wynosił go pod językiem
niby Hostię). jeszcze chwila, a zaczniesz wybierać mniej
martwe imiona, budzić się w nocy. krzyczeć, że od
patrzenia w ścianę zrobiła się dziura.
Robert Miniak z Łodzi (godło: ÓSMY KOLOR TĘCZY)


Śnieg w parku

od rana musztra w lustrach. zarzucanie haftek, nizanie
pętelek, wszystko po to, żeby pokazać sobie
drzewo, do którego ptaki przylatują na spowiedź.
konfesjonał, gdzie każdy grzech odpukuje dzięcioł

trzeba znaleźć park. rysę w talerzu miasta
gdzie krzyżują się tunele kretów, nagrobki chomików.
musimy zdążyć, zanim nikomu nieznana
dziewczynka zgubi czerwoną

rękawiczkę. wbije w śnieg jak zapalnik. dwa
miesiące później wyszarpie ją gawron. zdetonuje
deszcz.
Robert Miniak z Łodzi (godło: ÓSMY KOLOR TĘCZY)




Co z dnia inna na dzień

trans
transidealny
zbyt

zbyt słodki i kwaśny
brak
rozeznania
kulawym otarciem oka

chodzi o to
też że lżej
nie wstać na czas

rozsypane

gramów
dwadzieścia
jeden

już nie moich
już nie tych samych

umieram
z nogami na ścianie
Emilia Stefńska z Rudy Śląskiej (godło: Bezdech)



Będę mieć syna

będę mieć syna

(deszcz)

będę mieć córkę

(słońce)

wyjdę

(za niebo)

zapada
zaświeci
zachmórzy

i będę

(tęczą)

pochłonę altercień
Emilia Stefńska z Rudy Śląskiej (godło: Bezdech)




Od kiedy (Pamięci Babci)

                   I 
Od kiedy wstąpiła
w inny stan skupienia 
z cichą upartością
nieopadłej kropli 
   doprawdy -
   nic się nie zmieniło 

               II 
Bywa że żyje
na nieopisanej granicy
między czasem
a wiecznością 
    przygląda się smagłej sekundzie
    która traci
    perspektywę
    i topnieje
    w wodnistą
    niepoliczalność 
    wtedy chowa ją w dłoni
    a jest to ruch jak do haftu
    nie ma w nim
    żadnego teraz
    później
    ani
    zawsze  

               III  
czasem widzi –
trochę próżni
szczyptę piasku – 

wtedy lepi
z tego ciasto   

               IV 
jej uśmiech
solenny
uśmiech
pianissimo 
wcale nie umie
odchodzić od zmysłów 
nie liczy na próby
w błękitnym chórze 
i taki daremny
jej koncert życzeń: 
zatańczyć w ramionach oddechu
kołysać bezsenne nostalgie
śpiewać słodycz
bólu 
stawów 
Adam Buszek z Krakowa (godło: Minstrel)




Pora erotyku

                   I
najpierw ściany
czterech brwi 
grząskich oczu
chwiejny witraż 

                 II 
kolory płyną kluczem palców
kolory płyną ciszą warg 
najpierw chyba struny włosów
partytury niemych tyknięć
potem wrzący wiolin szyi 

                III 
Oto pora nieruchoma: 
słone gniazdo ramion 
ciepły szew oddechu 

                IV 
Oto erotyk utraty:

po drugiej stronie szeptu
tam gdzie zachodzi pieszczota 
ona chowa się nagle
za południk twarzy
Adam Buszek z Krakowa (godło: Minstrel)



letnisko

rano powietrze przypomina watę cukrową.
wbijam zęby, wyjadam zamiast pożywnych bakłażanów
i przepisanych witamin. czuję zawrót głowy
jak w lunaparku, o niczym więcej nie chcę pamiętać.

w dali żagle, sukienka nabrzmiewa od wiatru.
woda zielenieje, wyrasta poza brzegi, dociera blisko chaty.
turzyce kołyszą się, a ja z nimi. słyszysz modlitwę
do wędrownych ptaków?

dopiero gdy czerwień barwi jezioro, nadchodzą
niepokoje. w snach: podwodne groty, mdlący zapach fiołków
i łupinka na falach.czarne bociany lecą, gubią pióra.
mów, że będzie dobrze, nie przestawaj.
Katarzyna Zając z Ozimka (godło: orzech laskowy)




zabliźnianie

podobno tegoroczna zima ścięła białko w mleku,
zgieła wpół śliwy i uwięziła krzyk wędrownych ptaków.

topnieją śniegi. rzeka opuszcza staare łożyska,
wyprowadza się na grądy. trzeba rzucić kilka grud ziemi,
zaśpiewać smutne pieśni, spalić kukłę.

idziecie dopuki nie zakwitną krokusy, nornice
nie powiją mlodych. splecione palce - światło przepływa
i rodzi w was czułość.

zbieranie piór i patyczków. cerujecie dach,
oslaniacie przed wiatrem puste okna - aż nie pojawią się
na polanie drwale. znów coś swędzi i boli,

choć nie ma prawie sladu. zostanie wypatrywać,
czy nie płyną wiklinowe kosze, liczyć szramy na drzewach.
Katarzyna Zając z Ozimka (godło: orzech laskowy)



Prace wyróżnione

Prace wyróżnione zostały wybrane przez jury w składzie: Bartosz Suwiński, Sławomir Kuźnicki oraz Piotr Sobolczyk.

Karma

wczesnym rankiem
wyrobnicy
zakładają drelichowe
płaszcze codzienności

konsumują żołądek Kurta Cobaina
i... Nirwanę

harują po 12 godzin

chleją piwo, żrą konserwy, szczerzą kły

jak dzikie zwierzęta
zaspokajają sfrustrowane
żony

a potem (w snach)
biorą modelki
na tapicerkach limuzyn

wczesnym rankiem
wyrobnicy
wspierają Pariasów z MOPR-u
żebrzących przed starym browarem
gdzie zgrzyta zębate koło
śmierci i powtórnych narodzin
Mariusz Jacek Rokita z Piotrkowa Trybunalskiego (godło: AGAT)



Lekcja

pan od historii
psychotyk w glanach

ma misję do spełnienia

mówi:

po tafli oceanu chodzili uzbrojeni prorocy
kazali wierzyć autochtonom w cud
z lagun i plaż docierali do złotych świątyń
zostawiali na kamiennych posadzkach zapach rumu i prochu
siusiali a z ziemi Nowego Świata wyrastał World Trade Center
- World Trade Center to obrzezany smok któremu odrósł mentalny łeb
zieje kredytami waszych rodziców i nie sposób go zagazować
drogie dzieci...

pan od historii
to patriota

ma Honor
idług
wobec Boga i Oi!czyzny
Mariusz Jacek Rokita z Piotrkowa Trybunalskiego (godło: AGAT)



Kwietne abecadło

Pola i ogrody za źrenicą,
obsiałem kwiatem wczesną wiosną,
latem skowronki nad Pszenicą,
treliły wszystkim pieśń radosną.

Wietrzyk przebrany w listonosza
i swoim tańcem rozbawiony,
pląsał rozdając płatki z kosza,
jak listy dzieci ubarwione.

Na spacer idą do ogrodów,
kolorowanych i pachnących.
Tam przyjaźń światu przekazują
bukiety kwiatów czarujących

Aster Książęcy i Barberys,
za rączkę z Bratkiem i Czeremchą.
Dali z Dmuchawcem i Dziewanną,
Dzwonek się rozpierzchł, gdzie jest Fiołek ?

A dołem, górą, z prawa, lew
wietrzyk zaprasza Kolumbinę
w taniec zapachów, co od drzewa
odbija sznurki Jarzębiny

Goździk w szeregu z Kaliną,
Kąkol z Konwalią idą razem.
Kosodrzewina z Krokusikiem,
Liwia Paszczka śmieje się obrazem.

Ma Macierzanka Mak i Malwę.
Ma też Maciejkę z Grecji rodem.
Z Nasturcję, Niezapominajką
chętnie zabawy czynią wodne.

Nagietek, Powój i Pierwiosnek,
co z Przebiśniegiem znają Przylaszczkę,
zapach wperliły już na wiosnę,
w sady i klomby, w leśne chaszcze.

Słonecznik z Różą i Rumianek,
mała Stokrotka wraz z Sasanką,
wiwat skandują, a Tatarak,
z Zawilcem tulą Tulipankę.

Pola i ogród za źrenicą,
obsiałem kwiatem wczesną wiosną,
latem skowronki nad Pszenicą,
treliły wszystkim wieść radosną.

Wietrzyk przebrany w listonosza
i swoim tańcem rozbawiony,
pląsa rozdając płatki z kosza,
listy od dzieci ubarwione.
Andrzej Cieślak z Olsztyna (godło: anek)



Wstrzemięźliwość

Bez zapowiedzi przychodzi. Nocą.
Nie otwierając nawet drzwi.
Wcześniej, bezczelnie, swoją mocą,
Kradnie mi moje własne sny.

Staje w wezgłowiu, Niecierpliwa,
Wciąż niewidoczna. Pani zórz.
Milcząc potwierdza mi uroczo;
dość nacierpiałeś się, dość już.

Odejdź mimozo. Zbyt żeś szybka.
Ja jeszcze żyję, proszę won!
I ja nie cierpię, złota rybko.
Za wcześnie skarbie na mój skon.

Takie maniery ci nie przystoją.
Kto cię nauczył tego faux - pas.
Idź sobie pani, nie przychodź więcej.
Ostrzegam tylko jeden raz.

Ona uparta - księżna ciszy,
Welon rozpaczu już szykuje.
Udaje wredna, że nie słyszy
i na mym czole znak rysuje.

Strącam słabnącą ręką rylec,
szarpię z przed oczu czerni mgłę.
Ona szydercza chce mnie wywlec
z wygody życia, w wieczny sen.

Lecz pojedynek ten przegrany.
Wiem to z cmentarzy - życia szkół.
Jeszcze na koniec sprawdzam rany
zadane innym. Czuję ból.

O przebaczenie proszę marny.
I w ostrze bieli wchodzę...

Stój!
Andrzej Cieślak z Olsztyna (godło: anek)



persipan

Jesteś uniwersalny, dlatego możesz być formowany w warstwy
lub w inne kształty. Pajac z rozrzuconymi nogami. Nie chcesz
mieć takiej figurki na torcie weselnym. Rozgryzam ciebie. 
Lubię jak stajesz się  małą świnką. Świntuszkiem. Jak wodą 
gorzkiego migdału masowo uśmiercasz kobiety. Przyłożony
do rozwarcia, do jedynej rany jakiej nie mogą zabliźnić.  
Mają małe pestki, które puchną od nadchodzącego orgazmu.
Karzą robić sobie dobrze. Wystawiają gardła. Amigdalina
przyspiesza obieg tlenu. Dopiero później czują zmęczenie.  
Dla ciebie nie różnią  się. Mięso zawsze pozostanie mięsem.
Jedynie smak kisielu ulega zmianie. Zamawiasz spore porcje.
Gdy odchodzisz brudne miski zapychają zlew.
Beata Patrycja Klary z Gorzowa Wielkopolskiego (godło: DNA)



rozmiar XXL

Siedemdziesiąt pięć procent acwool. Jestem i mnie nie ma,
skoro zdejmuję nici, by wypruta stanąć przed tobą. Od razu zauważasz
pogryzione paznokcie. Tak nieładnie, aż po różowe mięso. Przynajmniej
nie mam gdzie przechowywać brudu. Pies nie poszarpał mi nadgarstka.
Szwy równe i żadnego śladu zębów. Tego nie da się ukryć. Całkiem
pozbawiona elastyczności nic nie mówię o zadzieraniu kiecki. Kto woli
smak szminki, kto woli, nie jest tobą. Boisz się śmiechu i tamtej
kobiety. Ona była zła. Ja będę jeszcze gorsza. Piętnaście procent
spandex. Obciskam się, bo w sprzedaży wysyłkowej reklamowali
uniesienie pośladków. Chcesz mnie za nie złapać, choć nie wspominasz
o tym w liście. Nie trzeba wspominać. Stoję tylko w rajstopach.
Bez nich wstydziłabym się. Tłuste nogi nie są typowe. Tak jak tłuste
włosy i jedzenie golonki. Przecież  trzeba być ekologicznym, jeśli
nie można być wciąż młodym. Masz ciepły tłusty brzuch i łuskowatą
skórę. Drapiesz między udami kilkudniowym zarostem. Puszczają oczka.
Nie pomaga dziesięć procent nylonu.
Beata Patrycja Klary z Gorzowa Wielkopolskiego (godło: DNA)



Dekalog postmodernistyczny

Nie podchodź zbyt blisko do rzeki.
Idź tylko w górę do źródła i boso.
Opróżnij kieszenie.
Uważaj na siebie.
I nawet nie próbuj umierać.

Nie ma mnie, bo tonę teraz pod prąd
- trzeba przecież wracać do Początku...
Myśl na dzisiaj: "Zabij strach!"
krzyk znaczący pogubił intencje
- w piekle, w niebie - już nikt nie wrzeszczy
prawdziwie.

Nie bój się -
poza tym, że mnie ścigają
za kradzież kilku zielonych grzechów młodości,
nie powinieneś mieć wrogów
(wymieszani, zgubili plan działania)

Uważaj tylko na dzieci Pandory,
one zawsze czekają
na wieść o twoim smutku.
Nie unoś wieka - być może wtedy nie zrobią ci krzywdy.

Poza tym, stąd do końca świata
mam jeszcze kilku dobrych przyjaciół,
powinni ci pomóc - dam im znać co i jak
jeśli im się przyśnię.
Kamila Selmoser ze Śremu (godło: imp)



Niesprawiedliwy film pod tytułem: Przystanek pod chmurką w czasie pelni księżyca

Dziś w nocy.
Na ulicach stoi wielu bezdomnych ludzi
- srebrna pelnia w ich życiu,
jak obol na niebie.

Nam:
księżyc przymarza do rąk.
Kładzie na ramionach
deszczowe freski nieba.

Im:
się toczy mrok
i mijają dźwięki
nez echa.

Jak meta-zaprzeczenie
	- fizyki
		i światła.

Nieład kosmiczny, kadr, mgła
i cięcie -
w tym rzut na taśmę z brudnego kartonu.
Kamila Selmoser ze Śremu (godło: imp)




Szufladowe perełki